niedziela, 15 lutego 2015

Ludobójstwo, masakra i kanibalizm podczas I krucjaty

    Od tysiąca lat Święta Ziemia spływała krwią, zostały w niej wyryte na zawsze ślady walki między trzema wielkimi religiami świata. Wojna między chrześcijanami a muzułmanami zadała najgłębsze rany. Zaczęła się pod koniec XI wieku i trwała 200 lat. Stawką był skrawek ziemi o długości, zaledwie kilkuset kilometrów. Na nim leżała największa nagroda - Jerozolima. 


   Doszło wtedy do starcia dwóch wiar, walki pomiędzy półksiężycem a krzyżem, nastały krucjaty...
Spośród wszystkich miast świata, Jerozolima ma za sobą najbardziej niespokojną przeszłość, i równie niepokojącą przyszłość. Dla żydów była siedzibą wielkich świątyń Heroda i Salomona, muzułmanie wierzą, że tu Mahomet wstąpił do nieba a chrześcijanie, że tu ukrzyżowano Mesjasza. Gdy coraz więcej mieszkańców Jerozolimy zaczęło przyjmować wiarę chrześcijańską, miasto zrzuciło w końcu jarzmo trwającego 400 lat panowania Rzymian. Zaczęli nim rządzić chrześcijanie. W VII w. Święte Miasto zostało zdobyte przez nową wiarę – islam. 


     400 lat później chrześcijanie zapragnęli odzyskać Jerozolimę. W całej Europie zebrało się prawie 60 tys. żołnierzy i przygotowywało do walki…
Istniał dobry powód dla którego ryzykowano wszystko aby wyruszyć do odległego kraju, skąd można było nigdy nie wrócić. Europa nękana zarazami i niszczona długoletnimi wojnami była przeklętym miejscem, panowała w społeczeństwie brutalna przemoc, była to epoka bezprawia.  Wszyscy pragnęli lepszego życia na tym świecie i na przyszłym.

Średniowieczna Europa
    Spory pomiędzy świeckimi władcami Europy zepchnęły papiestwo na margines, aż do 1088 roku, gdy w Rzymie pojawił się nowy papież. Papież Urban II był odważny, rozumiał polityczne, społeczne i religijne potrzeby swoich czasów. Wiedział jak je połączyć i wyzyskać tak by przyniosły pożytek kościołowi ale potrzebował planu, dzięki któremu Kościół katolicki wróciłby na mapę polityczną świata. Odpowiedzią na jego modlitwy było rozpaczliwe wołanie o pomoc ze strony dawnego rywala. W 1095 roku do głowy kościoła katolickiego skierowano prośbę o ratunek, wysłał ją z dworu w Konstantynopolu, konkurent ze wschodniej części chrześcijaństwa, cesarz Bizancjum Aleksy I. Cesarz Aleksy powoli tracił władzę, kiedyś wpływy kościoła wschodniego rozciągały się aż do Ziemi Świętej, w owym czasie w tym regionie zaczął dominować islam. 

Turek Seldżucki
    Seldżukowie stosunkowo niedawno zaczęli wyznawać tę religię, wyłonili się za stepów środkowej Azji i ruszyli na Bliski Wschód  w poszukiwaniu ziemi. Byli straszliwymi wojownikami, armią liczącą dziesiątki tysięcy, opanowali muzułmańską Persję, Syrię oraz Palestynę, na koniec zdobyli święte miasto Jerozolimę, później zwrócili się na północ i stanęli u bram stolicy Bizancjum -  Konstantynopola. W 1095 r. cesarz Aleksy zapragnął odwetu, ale sam nic nie mógł zrobić, zwrócił się więc do papieża aby w duchu chrześcijańskiego braterstwa wysłał mu elitarny oddział rycerzy - mógłby z jego pomocą wypędzić Turków Seldżuckich.
    Dla papieża stanowiło to idealną okazję do wzmocnienia władzy politycznej, zamierzał wykorzystać niefortunną sytuację Cesarstwa Bizantyjskiego, postanowił wezwać do świętej wojny przeciw islamowi, do krucjaty, która wzmocniła by jego władzę i przywróciła Rzymowi miejsce w centrum światowej sceny politycznej.
W listopadzie 1095 r. w mieście Clermont we Francji papież wygłosił na otwartym powietrzu wspaniałe kazanie, wzywał w nim książąt rycerzy, kler oraz świeckich do zaciągnięcia się na wojnę pod sztandary kościoła katolickiego.

Papież Urban II na synodzie w Clermont
     Na miejsce przyszły tysiące ludzi, kazanie było sprytnie przygotowaną religijną manipulacją, okraszone przesadzonymi opowieściami o okrucieństwach muzułmanów popełnianych wobec chrześcijańskich pielgrzymów przybywających do Ziemi Świętej. Demonizował Turków i przedstawiał wyprawę krzyżową jako apokaliptyczną wojnę dwóch wiar.
Słowa papieża wzbudziły ogromne emocje, dziesiątki tysięcy mężczyzn i kobiet, całe rodziny a nawet wioski natchnione nadzieją zdobycia chwały i zaszczytów ślubowały przyłączenie się do krucjaty Urbana. Dla wielu istniała jeszcze inna pokusa – obietnica ogromnych bogactw.
Nie istnieje motywacja czysto ideologiczna czy religijna. Krzyżowcy wiedzieli że w tej części świata znajdują się ogromne bogactwa. Kwitł tu handel, przechodziły tędy liczne karawany kupieckie, po prostu chcieli się wzbogacić.
     Nie wystarczyła nadzieja zdobycia niewyobrażalnych skarbów oraz ziemi mlekiem i miodem płynącej. Szybko rozeszły się wieści o jeszcze większej nagrodzie; papież Urban podjął niezwykłą decyzję, zaoferował prostą drogę do nieba tym, którzy przysięgną, że przyłączą się do krucjaty. „Ktokolwiek wyruszy na krucjatę nie z rządzy ziemskich dóbr a jedynie dla zbawienia duszy i uwolnienia Kościoła, uzyska całkowite odpuszczenie grzechów „
Papież Urban doskonale rozpropagował ideę krucjaty, mówił to co rycerze zachodniej Europy pragnęli usłyszeć, podkreślał, że żyją przemocą i jeśli nie odpokutują za grzechy po śmierci pójdą do piekła. Krucjata była zatem okazją do dalszej walki a jednocześnie uzyskania nagrody duchowej. Taki był układ; udział w wyprawie krzyżowej - całkowity odpust.


     Kazanie papieża przesunęło granice chrześcijańskiego nauczania, w tej świętej wojnie krzyżowiec z Bożym błogosławieństwem mógł ignorować 5 przykazanie - nie zabijaj, pod warunkiem, że chodziło o innowiercę. To prawdziwe otwarcie puszki Pandory, doprowadziło to do potężnego wybuchu nienawiści wobec wszelkich obcych spoza zachodniej Europy. Zanim jeszcze wyprawa krzyżowa opuściła Europę przyłączali, się do niej fanatycy chrześcijańscy porwani słowami papieża i opanowani rządzą krwi. Dla nich każdy nie chrześcijanin był niewierzącym, niewierzący ich otaczali.
Wraz z histeryczną gorączką wypraw krzyżowych rozgorzał z takim samym zapałem antysemityzm., rozpoczęli szczególnie bezlitosną rzeź Żydów. Zaatakowali ich, wielu straciło głowy, niszczyli domy i synagogi a zrabowane mienie dzielili między siebie. 


    W całej zachodniej Europie mordowano Żydów w imię Boże. Rzeź niewinnych stała się potem cechą charakterystyczną pierwszej krucjaty. Jesienią 1096 r. prawie rok po kazaniu papieża, armie z Francji Niemiec i Włoch wyruszyły w marsz długości prawie 5 tysięcy kilometrów, miały pomóc chrześcijańskim braciom wyswobodzić Ziemię Świętą spod muzułmańskiego panowania. Na czele największej armii z Europy zachodniej stał książę Gotfryd z Bouillon. U boku Gotfryda jechał jego młodszy brat Baldwin, książę z Boulogne, bezwzględny do szpiku kości.

Gotfryd z Bouillon
     Prawie pół roku armia Gotfryda przedzierała się przez rzeki i łańcuchy górskie Europy środkowej, wreszcie w ustalonym miejscu połączyła się z innymi chrześcijańskimi armiami, które wyruszyły z południa, w duchowym sercu wschodniego chrześcijaństwa – Konstantynopolu. Stąd krzyżowcy mieli wyruszyć przez Bosfor na terytorium wroga. Dla przyjaciół państwa cesarz otwierał bramy i triumfalnie wprowadzał gości do serca miasta. Dla tysięcy krzyżowców pozostały na głucho zamknięte. Aleksy był rozgniewany, nie o 60-cio tysięcznej armii myślał gdy prosił papieża Urbana II o elitarny oddział najemników. Potrzebował ok. 300 rycerzy, dobrze wyszkolonych i uzbrojonych, mógłby ich skierować w miejsce największego zagrożenia, nie spodziewał się zaś armii, która stanęła u jego bram; dziesiątków tysięcy fanatycznych zbrojnych. Spadli na niego niczym plaga, szarańcza z nieba - jak opisał to kronikarz.
Cesarz zaprosił tylko najważniejszych przywódców krucjaty do swoich komnat, do samego serca pałacu. Obdarowując prezentami, grożąc bizantyjską armią i obiecując dostawy żywności wymusił na każdym z nich złożenie przysięgi lennej. Następnie już połączona armia krzyżowa, przeprawiła się przez Bosfor. 

Aleksy I przyjmuje Gotfryda z Bouillon i towarzyszących mu krzyżowców
   Pierwszym sukcesem Krzyżowców było odbicie Nikei z rąk Kilidż Arslana, która została oddana cesarstwu, następnie armia krucjatowa wyruszyła dalej szlakiem przez Anatolię.
Siły krzyżowców podzieliły się. Baldwin z Boulogne ruszył na ormiańskie księstwo Edessy , które przywitało siły krzyżowców z radością i zawarło z nimi sojusz przeciwko tureckiemu najeźdźcy. Ormiański król Toros uznał Baldwina za dziedzica tronu, po czym w przeciągu kilku tygodni „zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach”. Baldwin, zamiast zgodnie z przysięgą złożoną cesarzowi zwrócić tereny Bizancjum, przejął władzę powołując do życia Hrabstwo Edessy - pierwsze państwo krzyżowców na Bliskim Wschodzie.
Przejęcie Edessy
    W październiku 1097 roku druga część krucjaty, która nie poszła w ślady Baldwina, dotarła do Antiochii. Antiochia była potężnym miastem, które musiało zostać zdobyte, jeżeli krzyżowcy myśleli o podbiciu Palestyny. Ostatecznie po ośmiu miesiącach oblężenia w wyniku zdrady Greka Firuza, dowódcy jednej z bram miejskich, którego żonę uwiódł pewien Turek, armia krzyżowa wdarła się do miasta.  Miasto zdobyto na skutek zdrady a nie szturmu. Osiem miesięcy głodu i chorób sprawiły, że krzyżowcy nie okazywali litości, mordowali wszystkich, zabijali, żydów, chrześcijan i muzułmanów, nie oszczędzili dzieci, kobiet ani starców, prawdziwie się zemścili, dowiedli swojej wyższości i pokazali, że są nowymi panami tej ziemi.

Masakra Antiochii
     W rękach krzyżowców znalazły się ogromne terytoria; Baldwin opanował ziemie wokół Edessy, Boemund wokół Antiochii – obaj stali się bogaczami. Pod koniec 1098 roku przywódców krucjaty zajmowało głównie rządzenie nowymi księstwami, zaczęli się zastanawiać czy maszerować dalej do Jerozolimy. Rozpoczęły się spory wśród wszystkich przywódców na wszystkich szczeblach armii, dokąd powinni się teraz udać krzyżowcy ? Czy natychmiast wyruszyć do Jerozolimy ? A może wojsko powinno odpocząć ? Jak długo ma czekać ? Którą drogą pójść ? Istniało niebezpieczeństwo że armia się rozpadnie, żołnierze zaczną wracać do domów i stracą wolę walki. Przywódcy krucjaty wiedli spory a żołnierze żądali wyruszenia na południe do Jerozolimy, uznali że zapomniano o prawdziwym celu krucjaty. Ich gniew i rozgoryczenie doprowadziły do strasznego wybuchu, w mieście leżącym o dwa dni drogi od Antiochii, w Maarrat an-Numan.


     W listopadzie 1098 r. przybył tam mały oddział pod dowództwem Boemunda. Boemund wysłał tłumacza do przywódców saraceńskich, obiecał, że daruje im życie jeśli wraz z żonami, dziećmi schronią się w pałacu. Żołnierze weszli do miasta i zbierali dobra jakie znaleźli w domach i piwnicach. O świcie wszystkich mieszkańców miasta zabito. Źródła opisują cierpienia mieszkańców miasta; oblegano ich, w końcu ich podpalono, wielu spłonęło żywcem, nielicznym udało się uciec, nie mogli się schronić przed okrucieństwem krzyżowców, którzy obcinali im głowy i dobijali ich mieczami. W mieście zginęło 25 tys. ludzi. Zamordowano nie tylko muzułmanów ale także chrześcijan. Żołnierzy, dzieci, kobiety, starców spotkał ten sam okrutny los, to była prawdziwa zbrodnia. Zdradziecki podstęp po którym następuje rzeź, taki był koniec miasta Maarrat an-Numan. Jak opisują chrześcijańscy świadkowie, nie skończyły się na tym okropieństwa wojny. Frankowie pozostali w mieście przez miesiąc i cztery dni, panował coraz większy głód a za murami nie było już czego plądrować. Żołnierze rozdzierali ciała umarłych, kroili na plastry i gotowali, wrzucali ciała dorosłych  pogan do kotła, nadziewali dzieci na ruszt, aby pożreć ich mięso. 


     Barbarzyńskie praktyki w Maarrat an-Numan przekonały przywódców krucjaty, że żołnierze nie będą dłużej tolerować zwłoki w marszu. Przyszedł czas dotrzymać przysięgi i odzyskać miasto, które natknęło ich do ryzykowania wszystkiego w imię Boga.
W czerwcu 1099 r. do murów miasta w którym umarł Jezus Chrystus przybyło 13 tys. krzyżowców, niecała 1/3 armii, która wyruszyła z Europy. Gdy krzyżowcy dotarli do Jerozolimy wreszcie osiągnęli swój cel, po pokonaniu prawie 5 tys. kilometrów, po niewiarygodnych cierpieniach, ogromnych stratach doszli do świętego miasta, część ogarnęło tak silne wzruszenie, że płakali, inni leżeli krzyżem na ziemi. Czekało ich najtrudniejsze zadanie musieli wejść za bramy. 


     Po trzech latach walki armia krucjatowa przygotowywała się do ataku na Jerozolimę i 14 lipca, hufiec pod dowództwem Gotfryda sforsował mury. W mieście zamordowano wszystkich mieszkańców, czyli pozostałych tam muzułmanów i żydów (około 30 tys.) Ten akt barbarzyństwa odbił się szerokim echem w świecie muzułmańskim, a nawet w Europie. 


     Arabowie nigdy potem już nie umieli zapomnieć Frankom tej zbrodni. 29 lipca zmarł Urban II, pomysłodawca całego ruchu, nie dowiadując się przed śmiercią o wielkim sukcesie krzyżowców. Po długich targach koronę zaproponowano Gotfrydowi z Bouillon, który jednak odmówił koronacji w miejscu śmierci Chrystusa i przyjął jedynie tytuł Obrońcy Grobu Świętego. Krzyżowcy napawali się zwycięstwem i usiłowali umocnić swoje panowanie w Ziemi Świętej a muzułmanie przygotowywali się do kontruderzenia. Już wkrótce na słabe królestwo Jerozolimskie miał spaść gniew islamu.
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz