piątek, 31 stycznia 2014

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Życie to nie teatr - korzenie teatru.

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Życie to nie teatr - korzenie teatru.:      Korzeni teatru możemy szukać już w okresie prehistorycznym. Człowiek prymitywny narażony był na całą gamę zjawisk naturalnych, któryc...

Życie to nie teatr - korzenie teatru.

     Korzeni teatru możemy szukać już w okresie prehistorycznym. Człowiek prymitywny narażony był na całą gamę zjawisk naturalnych, których nie potrafił wytłumaczyć i zinterpretować, Przy pomocy rytuałów religijnych próbował wpłynąć na przebieg tych zdarzeń, zwracał się bezpośrednio do sił natury i próbował zdobyć ich przychylność, np. wykonując zbiorowy taniec na przywołanie deszczu, czy gotując napar z magicznego ziela, dla odstraszenia złych mocy.


     W tych wydarzeniach dostrzec można wczesną „embrionalną” ekspresję artystyczną ludzi, nie wynikała ona jednak ze świadomego działania ale wynikała z wewnętrznej wiary. Ta pierwotna improwizacja jest więc pierwszą formą przedstawienia, wyrażania strachu, pożądania, gniewu czy rozpaczy, i już tutaj możemy dopatrywać się pierwszych zwiastunów teatru.
     Obrzędy ludzi pierwotnych ewoluowały powoli, dopóki nie stały się prawdziwymi spektaklami teatralnymi. Teatr w stylu zachodnim narodził się w starożytnej Grecji w V w. p.n.e. To co nazywamy dzisiaj spektaklem teatralnym, swoje początki  miało w pieśniach religijnych, dytyrambach. A wszystko to ku czci Dionizosa, boga płodności i pijaków.


     Mówiło się, że przybył do Grecji z Frygi lub Tracji, albo może z Egiptu. Przy ołtarzu Dionizosa , pięćdziesięciu śpiewaków tańczyło i śpiewało „Taniec satyrów” na jego cześć. Hymn ten zmieniał się na przestrzeni lat… Z biegiem czasu wymieszały się wesołe pieśni ze smutnymi , satyrycznymi czy prześmiewczymi. I tak powoli, powoli pieśni te zaczęły ewoluować i stały się zaczątkiem dramatu, komedii, tragedii i w późniejszym czasie, dramatu satyrycznego.


     Kult Dionizosa od pewnego momentu zaczął przybierać na sile dlatego podzielono go na trzy mniejsze uroczystości.
     Wielkie  Dionizje świętowały początek wiosny (marzec – kwiecień).  Rozpoczynały się od pokazów przedpremierowych (proagon). Podczas proagon uczestnicy konkursów przedstawiali się publiczności poprzez demonstrowanie  treści swoich sztuk. Następnie miała miejsce procesja - nocną porą efebowie uroczyście wnosili posąg Dionizosa boga wina do teatru, by symbolicznie odtworzyć mityczne przybycie boga do Aten . 


     Pierwszy dzień poświęcony był składaniu Dionizosowi ofiary z kozła, któremu towarzyszył śpiew chłopięcego chóru. Posąg boga przenoszono ze świątyni do gaju Akademosa. W gaju odbywało się nabożeństwo i uczta. Po zachodzie słońca posąg przenoszono w blasku pochodni do Aten. Drugiego dnia miała miejsce prezentacja chórów chłopięcych i męskich. Kolejny dzień był przeznaczony na komedie polityczne. Czwartego, piątego i szóstego dnia trzech autorów prezentowało swoje tragedie (każdy miał jeden dzień na prezentację)


    Małe Dionizje były obchodzone w miesiącu Posejdona (od grudnia do stycznia).
Na nich prezentowano powtórzenia udanych dramatów. Do historii przeszły  Małe Dionizja, obchodzone w słynnym teatrze Dionizosa w Pireusie. 


    Następne były Lenaje, miały charakter ogólnokrajowy obchodzone od połowy stycznia do lutego. Podczas uroczystości prezentowane były tragedie i komedie.

     Teatr w starożytnej Grecji od początku zajmował ważne miejsce w życiu społecznym, był bezpłatny dla wszystkich obywateli. Koszty budowy teatru, przygotowania spektakli, opłacenia aktorów i chóru, ponosili bogaci obywatele polis (dawcy)
c.d.n. 

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Największe kataklizmy starożytności.

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Największe kataklizmy starożytności.:      Od dwóch dni cała Grecja żyje w cieniu silnego trzęsienia ziemi (5,9 stopni w skali Richtera), które nawiedziło Kefallonię wyspę w ar...

Największe kataklizmy starożytności.

     Od dwóch dni cała Grecja żyje w cieniu silnego trzęsienia ziemi (5,9 stopni w skali Richtera), które nawiedziło Kefallonię wyspę w archipelagu Wysp Jońskich. Nie jest to pierwsze trzęsienie ziemi na tej wyspie, 12 sierpnia 1953 r. miało miejsce najbardziej niszczycielskie i destrukcyjne trzęsienie jakie nawiedziło współczesną Grecję . Zniszczyło prawie doszczętnie wyspy Kefalonię, Itakę i Zakintos.  Zginęło wtedy 871 osób, 1690 zostało rannych i 145 tysięcy ludzi zostało bez dachu nad głową. Miało siłę 7,2 stopni w skali Richtera i trwało 58 sekund.


    Klęski żywiołowe; trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów, są czymś z czym ludzkość musiała się zmierzyć od początków swojego istnienia. Można by tego uniknąć gdyby ludność opuszczała  zagrożone, dotknięte katastrofą regiony. Tak się jednak nie dzieje, patrząc na klęski żywiołowe z przeszłości widzimy, że dzisiaj jesteśmy w równym stopniu narażeni na ryzyko.
Rzućmy okiem na największe katastrofy starożytności.
     Około roku 1645 p.n.e. wybuchł wulkan na wyspie Santorini. Przed erupcją, Santorini , Thirasia i Aspronisi były jednością, po erupcji i ruchach tektonicznych z tym związanych,  powstały trzy odrębne wyspy. Wielki wybuch trwał prawdopodobnie ok. 72 godzin w tym czasie wulkan „wypluł” miliony ton lawy, kamieni i popiołu wulkanicznego, prędkość z jaką to wyrzucał była bliska prędkości dźwięku. Gdy wulkan się opróżnił, runął do morza, powodując tsunami. Fale wysokie na 25-30 m. uderzyły w wybrzeża Peloponezu, Rodos, dzisiejszej Turcji i Adriatyku. Największe spustoszenie fale wyrządziły na Krecie, gdzie dotarły w niecałą godzinę od upadku wulkanu.


     Na Krecie kwitła wtedy kultura minojska. Fala powodziowa zniszczyła flotę i zalała wybrzeża Krety, potężna chmura popiołów utrzymywała się w atmosferze przez kilka następnych lat, osłabiając plony. Osłabło to Kreteńczyków i przyczyniło się  - wraz z najazdem Achajów - do upadku kultury minojskiej.


     Eliki - starożytne miasto w starożytnej Achai zniknęło z powierzchni ziemi,  podczas trzęsienia ziemi i tsunami w 373 r. p.n.e. Starożytni opisują, że zginęło wiele osób i przez setki lat po katastrofie można było zobaczyć jego szczątki pod wodą. Zniszczenie Eliki było natchnieniem dla wielu greckich i rzymskich pisarzy i jest prawdopodobne że było inspiracją do platońskiego mitu o Atlantydzie.


    21 lipca 365 r. wielkie trzęsienie ziemi (8 stopni w skali Richtera) nawiedziło Kretę, zniszczyło prawie wszystkie miasta na wyspie. Prawdopodobnie spowodowało straty również w innych regionach Grecji, w Libii, na Cyprze i na Sycylii. Fala powodziowa (tsunami) spowodowała poważne szkody w Aleksandrii w Egipcie i na innych obszarach przybrzeżnych. Dokumenty z tamtych czasów opisują  statki , które fale wyniosły na dwie mile od brzegu, w głąb lądu. Szacuje się, że tysiące ludzi straciło życie.


   Mówiąc o katastrofach, które miały miejsce w starożytności, nie możemy pominąć wybuchu Wezuwiusza w Zatoce  Neapolitańskiej 24 sierpnia 79 r.
Po raz pierwszy miasto zostało zniszczone w 65% przez silne trzęsienie ziemi, które miało miejsce 5 lutego 62 roku. Mieszkańcy jednak w dość krótkim czasie zdołali je odbudować. 17 lat później niespodziewany wybuch wulkanu przysypał je kilkumetrową warstwą popiołu, grzebiąc miasto i mieszkańców, którzy nie zdążyli się ewakuować (dotychczasowe badania ujawniły ok. 2000 ciał). 


     Świadkiem zagłady miasta był Pliniusz Młodszy, który pozostawił list z opisem wybuchu wulkanu i spowodowanej erupcją tragedii. Zgodnie z jego opisem, wybuch nastąpił około południa. W pierwszej fazie z Wezuwiusza wydobyły się wysokie słupy ognia, później czarna chmura, która przesłoniła słońce. Na Pompeje posypał się deszcz rozżarzonych lapilli i popiołu wulkanicznego, który wzniecał pożary, zabijał ludzi i powodował swoim ciężarem walenie się budowli. 


     Mieszkańców uśmiercały także trujące gazy wydobywające się z wulkanu. Trzy dni trwała nieprzerwana erupcja, w wyniku której miasto pokryła warstwa popiołów o grubości 5-6 m. Zniszczenia objęły obszar od Herkulanum po Stabie. Według relacji Diona pojawiło się też tyle pyłu, że jego część dotarła aż do Afryki, Syrii i Egiptu; dotarł też do Rzymu, wypełnił nad nim niebo i zakrył słońce
c.d.n.

środa, 22 stycznia 2014

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Jak trójnóg delficki stał się kością niezgody.

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Jak trójnóg delficki stał się kością niezgody.:      Pochodzenie złotego trójnogu delfickiego, jest jedną z wielu historii w bogatej tradycji greckiej mitologii i istnieje wiele ich wers...

Jak trójnóg delficki stał się kością niezgody.

     Pochodzenie złotego trójnogu delfickiego, jest jedną z wielu historii w bogatej tradycji greckiej mitologii i istnieje wiele ich wersji. Przedstawię jedną mniej znaną i związaną z Piękną Heleną. Parys porwał Helenę do swojej ojczystej Troi


     Menelaos, by odbić ukochaną, zorganizował wyprawę przeciw Troi, pod dowództwem swego brata, Agamemnona. W czasie wojny Parys został zabity. Kiedy wreszcie, po 10 latach wojny, Troja została zdobyta, Menelaos ujrzawszy piękno żony, niezmienione mimo upływu czasu, wybaczył jej niewierność i lata rozłąki i zabrał jako małżonkę na swój dwór w Sparcie.
Na statku, w drodze powrotnej Helena miała ze sobą złoty trójnóg. Istniała  jednak przepowiednia, że stanie się on powodem wojny, Helena nie chciała po raz kolejny przyczynić się do rozpętania konfliktu i wyrzuciła go do morza.


    Wiele lat później rybacy z wyspy Kos wypłynęli na połów, ale zanim zarzucili sieci sprzedali cały połów mieszkańcom Miletu. Kiedy znaleziono złoty trójnóg pomiędzy rybami, rozpoczął się spór. Rybacy z Kos uważali że sprzedali tylko ryby a nie wszystko co znajdzie się w sieci, dokładnie przeciwnego zdania byli mieszkańcy Miletu, uważali że kupili cały połów z całą zawartością sieci. Jak nietrudno się domyśleć rozpętała się wojna, która o mało ich nie zniszczyła.


     Postanowiono wtedy udać się do wyroczni delfickiej, aby ta rozsądziła spór.  Wyrocznia orzekła, że złoty trójnóg powinien trafić do najmądrzejszego z ludzi - obydwie skłócone strony przystały na to. Talesa z Miletu, jednego z siedmiu mędrców, uważano w tamtych czasach za najmądrzejszego z ludzi i za ojca nauki - wysłano więc trójnóg do niego. Tales  odmówił jednak przyjęcia daru mówiąc, że Wias z Pirene jest mądrzejszy od niego. Wysłali go do Wiasa, ten z kolei powiedział, że to nie on ale Solon z Aten jest najmądrzejszym człowiekiem na świecie.


   W ten sposób trójnóg przeszedł od mędrca do mędrca. W końcu żeby zakończyć spór,  wszyscy zgodzili się co do jednego, że tylko Apollo może być uznany za najmądrzejszego i w ten oto sposób, złoty trójnóg trafił do świątyni Apollina do Delf
c.d.n.

niedziela, 19 stycznia 2014

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Delfy - pępek świata - areną do zaspakajania próżn...

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Delfy - pępek świata - areną do zaspakajania próżn...:      Aż po IV w. n.e. było to najsłynniejsze miejsce świata starożytnego, łączyło w sobie sztukę, religię i pieniądze na taką skalę jakbyś...

Delfy - pępek świata - areną do zaspakajania próżności i ambicji.

     Aż po IV w. n.e. było to najsłynniejsze miejsce świata starożytnego, łączyło w sobie sztukę, religię i pieniądze na taką skalę jakbyśmy  dziś zjednoczyli bogactwo banków szwajcarskich, religijne znaczenie Watykanu, popularność Pucharu Świata i wagę historyczną wszystkich muzeów naraz. Oto Delfy, na zboczach Parnasu w centralnej Grecji. Dzięki mieszczącej się tu wyroczni Apollina Delfy były ważnym ośrodkiem świata starożytnego.
     Starożytny  mit opowiada, że Zeus wysłał dwa orły z przeciwnych krańców świata, spotkały się właśnie w Delfach.


     W okresie największej świetności świątynia zajmowała teren 40 hektarów, otaczały ją setki budynków wotywnych, skarbców, portyków i posągów wzniesionych przez wdzięcznych gości. Niektórzy przebyli setki kilometrów. Byli tu władcy świata starożytnego od legendarnego króla Midasa w VIII w. p.n.e. aż po cesarza Hadriana 1000 lat później.
     Najważniejszym międzynarodowym wydarzeniem w Delfach były igrzyska Pytyjskie. Odbywały się co 4 lata i konkurowały z olimpijskimi. Nad świątynią mieści się imponujący stadion, tu odbywały się biegi, gdzie indziej zawody bokserskie, zapasy i wyścigi rydwanów. Atleci występowali nago, ich walkę o zwycięstwo obserwowali przybysze z całego świata greckiego. 


     Zwycięzcy stawiali pomniki na pamiątkę triumfu. Jednym z największych skarbów Delf jest WOŹNICA. Znaleziono go w trzech kawałkach na samym początku wykopalisk, ma 2 m. wysokości i jest jednym z nielicznych zachowanych posągów greckich z brązu. Nadal zachowały się w nim malowane oczy, srebrne zdobienia, miedziana opaska na głowę, nawet niektóre srebrne zęby. Woźnica był oznaką triumfu władcy z dalekiej Sycylii. Jego konie zwyciężyły w wyścigu rydwanów i chciał by świat o tym wiedział, konie zwycięzcy zaginęły, pozostała tylko figura niewolnika, który pognał je do zwycięstwa.


     Konkurowano jednak nie tylko na stadionie. W świątyni poniżej ludzie i całe miasta na wyścigi zasypywali bogów coraz to wymyślniejszymi darami. Całe to miejsce wrzało od przekrzykujących się ludzi wymieniających informacje. Informacje nie tylko przywożono do Delf , ale rozgłaszano je publicznie. W świecie bez mediów Delfy stanowiły wielką tablicę ogłoszeń. Jeśli miało się ważną wiadomość, należało przyjechać do Delf. Wiadomość tę przekazywano na wiele sposobów; stawiając posągi, budynki, drogi czy fundując cenne wazy. 


     Najczęściej jednak robiono to drogą pisemną, na każdym budynku widnieją inskrypcje. Jak dotąd archeolodzy doliczyli się 3 000 odrębnych tekstów, na niektóre składają się setki słów. Delfy były dosłownie Grecką tablicą ogłoszeń. Te przesłania we wszelkich formach przekazywali ludzie i miasta z bliska i z daleka, przesłania przychodziły niekiedy z miast odległych o tysiące kilometrów. Zamawiali je najważniejsi ludzie z wielu miejsc na świecie.
     Plutarch opisując podróże i wizyty w świątyni opowiedział o wieczorze, kiedy z przyjacielem napotkał napis; Rodopis z miasta Naukratis w Egipcie. Rodopis była prostytutką, kurtyzaną. Zbiła taki majątek, że ufundowała wiązkę żelaznych rożnów na których opisała jak zarobiła pieniądze. Plutarch i jego przyjaciel byli oburzeni umieszczeniem w Delfach takiej informacji.


     Najważniejszym przesłaniem w Delfach było – pokaż się. Im bogaciej i wystawniej – tym lepiej. Ok. 500 r. p.n.e. mieszkańcy wyspy Sifnos odkryli złoża złota i srebra na swojej ziemi. W dowód wdzięczności pobudowali skarbiec na swoje ofiary dla Apollina, upakowany złotem,  srebrem i innymi cennymi podarkami. Nawet w porównaniu ze zbytkowną świątynią budynek ten robił wrażenie. Obecnie zostały tylko fundamenty, na nich umieszczono marmur, przywieziony z rodzimej wyspy. Był to pierwszy w Delfach budynek wykonany w całości z marmuru. Na gładkich ścianach umieszczono marmurowe posągi, na których zdobienie nie szczędzono środków, do ozdobienia skarbca zatrudniona najlepszych greckich rzeźbiarzy.
Od frontu portyk podtrzymywały Kariatydy, czego dziś nie widzimy, wszystkie rzeźby były kolorowo pomalowane i inkrustowane szlachetnymi metalami, by uwydatnić detale rzeźby. Wydaje się krzykliwe ? Właśnie takie miało być.


   Z czasem Delfy dysponowały niesamowitą kolekcją dzieł i posągów. Pamiętajmy o jednym; dla Greków posągi nie były zimnym kamieniem, wierzono, że żyły oddychały i odpowiadały na modły, nie powinno się ich postrzegać jako martwe figury, lecz postaci tętniące życiem.
Skarbiec wyspy Sifnos powstał podczas złotego wieku starożytnej Grecji, Delfy były wtedy bijącym sercem tego kraju, ale nie tylko. Delfy stanowiły też kronikę wieku. Każdy doniosły moment w historii zostawał to uwieczniony w brązie złocie czy marmurze.


     Świątynia stała się skrzynią greckich Victorii wojennych, szczególnie zwycięstw w wielkich wojnach z Persami. Najpierw Ateńczycy odnieśli zwycięstwo pod Maratonem w 490 r. p.n.e., potem zwycięstwo pod Salaminą w 480 r. p.n.e. i pod Platejami rok później. Święcąc te zwycięstwa stworzyli ideę greckiej jedności. Uczczono ją po raz pierwszy właśnie tu w Delfach.
     Miasta walczące pod Salaminą, pierwszy raz wspólnie jako naród postawiły pomnik - pomnik Apollina.
Do tej pory wszystkie dedykacje pochodziły od pojedynczych osób lub miast, była to pierwsza dedykacja od wszystkich Greków, wyraz ich zjednoczenia. To ważny moment w Greckiej historii. Posąg dziękczynny za bitwę pod Salaminą, pokazywał nową informację; pewna społeczność myślała o sobie jako o Grekach, byli nie tylko zjednoczeni, ale też zwycięzcy.
Grecja mogła być w starożytności jednym narodem, jednym krajem, wspólną ideą – wspaniałą zresztą.


    W Delfach znalazło się więcej dedykacji świadczących o greckiej jedności. Na tym samym tarasie rok albo dwa później pojawiła się kolejna inskrypcja, która stała się najsłynniejszą z wszystkich delfickich posągów. Czciła ona zwycięstwo nad Persami pod Platejami. Wyryto na niej nazwy miast, które wysłały swoich żołnierzy do walki. Była to potężna kolumna z brązu, spleciona z trzech połączonych węży, zwieńczona złotym pucharem na trójnogu. Kolumna węży miała aż 9 m, i miała się stać symbolem Delf.  (obecnie zastępuje ją replika mierząca 1,5 m)


     Zwycięstwo pod Platejami było doniosłe, pojedyncze państwa miasta pokonały największe imperium rejonu śródziemnomorskiego. Od tego momentu greckie zjednoczenie było opiewane przez poetów, chwalone przez filozofów i kopiowane przez polityków. Ta idea jednak była zawsze narażona na ryzyko upadku w wyniku sprzeczek i zmagań widocznych choćby w świątyni. Nawet na tarasie okalającym kolumnę węży, poszczególne miasta fundowały coraz większe pomniki własnej chwały, mimo ideałów rywalizacja nie znikała. W tych zmaganiach na prowadzenie wysuwały się Ateny dominujące przez 40 lat, od 480 r. p.n.e.
     Demokracja ateńska władała imperium, które pewne miasta postrzegały nie jako wyzwoliciela, ale jak tyrana. Od czasów wojen perskich Ateńczycy obstawili świątynię w Delfach pomnikami, które miały świadczyć o ich wyższości nad innymi. Zaczęło się od skarbca na uczczenie bitwy pod Maratonem. Na tym skarbcu Tezeusz – bohater ateński, zabójca Minotaura – został potraktowany na równi z Herkulesem bohaterem całej Grecji. Przesłanie brzmiało Dla Grecji – czytaj; Dla Aten.


 Mało subtelna demonstracja władzy na tym się nie skończyła, nieopodal wejścia do świątyni, w połowie V w. p.n.e., w okresie świetności imperium Ateńczycy zbudowali największy pomnik swojego powodzenia, który witał ludzi przybywających do świątyni. Był to ciekawy pomnik, obok bogów stali tam bohaterowie, którzy założyli Ateny. Wszystkie pomniki mówiły więc „Rządzimy w świątyni, tak jak rządzimy w Grecji” Nieposkromiona pycha. Ateny zmierzały do upadku.
     Ateńską ekspansję podtrzymywała Ateńska flota, ostatecznie jednak innym greckim miastom znudziła się ateńska arogancja , jednym z nich była Sparta, dominująca na lądzie przez prawie 100 lat. Rozpętała się walka gigantów. Na Morzu Śródziemnym toczyły się bitwy od Sycylii po Morze Czarne, zmieniły one oblicze greckiego świata i Delf na zawsze.


      Ostatecznie w ciągu 50 lat wojen Spartanie do spółki z Persami zbudowali flotę, która odcięła Ateńczykom dostawy zboża i pokonała ich flotę. Wszyscy znają wyniki tych zmagań, Spartanie wkroczyli do Aten i zmusili ich do zburzenia długich murów obronnych okalających miasto.
Najlepszy przykład na to jak Spartanie uczcili swoje zwycięstwo znajduje się w Delfach. Po raz pierwszy Spartanie wznieśli tam coś swojego, celowo rzucili wyzwanie pomnikowi Ateńczyków. Ateński pomnik przy wejściu do świątyni był darem dla boga, Spartanie nie mogli go zburzyć, dlatego go przesłonili. Na początek postawili 38 posągów własnych generałów, następnie wznieśli potężny portyk po drugiej stronie przejścia.        Walki pomiędzy greckimi miastami trwały, z czasem nawet Spartanów pokonano. Arkadyjczycy postawili własny pomnik, który zasłaniał spartański portyk. Bitwy trwały, miasta walczyły prawie przez 100 lat, na każdym etapie umieszczano w Delfach nowy pomnik. Delfy były jednym z niewielu miejsc, w którym skłóceni Grecy mogli zaznać pokoju. Jak na ironię to właśnie tutaj najbardziej widocznie ujawniały się dzielące ich różnice.


Delfy nie mówiły już Grekom o ich jedności, stawały się areną dla zaspakajania ambicji, pokazywania sobie wrogości, zakrawa na ironię fakt, że wśród kolejnych pomników własnego bogactwa i chwały, obok maksymy „poznaj siebie” znajdowała się kolejna „nic w nadmiarze”
     Z czasem popisywanie się bogactwem, przez wznoszenie pomników doprowadziło do wyjątkowej sytuacji, nie można było nic zburzyć, bo wszystko stawiano Apollinowi, wszystkie pomniki musiały tu zostać na zawsze. Każde kolejne stulecie znajdowało swoje odzwierciedlenie w świątyni. Przechadzka po Delfach jest jak lekcja historii starożytnej Grecji. Opowieść o najważniejszym okresie w dziejach ludzkości, ukazana za pomocą wymyślnych dzieł sztuki.
c.d.n.




czwartek, 16 stycznia 2014

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Jaskinia Korycyjska - najstarsza wyrocznia w cieni...

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Jaskinia Korycyjska - najstarsza wyrocznia w cieni...:      Wyrocznie były nieodłącznym elementem greckiej tradycji i łączyły się z nią dziwaczne nieraz przekonania. Przyglądając się greckiej r...

Jaskinia Korycyjska - najstarsza wyrocznia w cieniu Delf

     Wyrocznie były nieodłącznym elementem greckiej tradycji i łączyły się z nią dziwaczne nieraz przekonania. Przyglądając się greckiej religii musimy pamiętać, że bogowie byli wszędzie i opiekowali się wszystkim; Posejdon – morzem, Hades – zaświatami, Nimfy – jaskiniami, Faunowie – lasami, każdym drzewem i krzakiem opiekował się jakiś bóg i do nich należało się modlić. Do Demeter, żeby pole było żyzne, do Ateny, żeby opiekowała się miastem etc. Składało się ofiary, bogowie przychodzili do ludzi we śnie, leczyli ich choroby – byli wszędzie, mogli sprzyjać albo szkodzić, należało więc robić wszystko aby zapewnić sobie ich przychylność. Te przekonania sięgają samych początków Grecji.


   Wyżej niż Parnas, za szczytami Delf, z dala od szlaków turystycznych położona jest najstarsza świątynia w okolicy, Jaskinia Korycyjska, poświęcona bogu wsi, Faunowi i Muzom. Do tego miejsca starożytni zmierzali by złożyć ofiary swoim bogom. 


    Dopiero 80 lat po odkopaniu Delf w 1969 r. uczeni zaczęli badać to miejsce i znaleźli tu coś niesamowitego a mianowicie dary, które umieszczono tu 7 tysięcy lat wcześniej, długo zanim powstała wyrocznia delficka. Większość darów nie była aż tak stara, natomiast wszystkie różniły się znacznie od posągów i budynków, które francuscy archeologowie znaleźli w Delfach. Odkryli mnóstwo drobiazgów; dzbanków na perfumy, waz na oliwę z oliwek, naszyjników i pierścionków, były to drobne, osobiste przedmioty.


    Świadczą o bliskiej relacji między mieszkańcami Delf, gośćmi i miejscowymi bogami. Ofiary w takich miejscach miały ułaskawić bogów. 


    Archeolodzy odkryli, że jaskinia nie była tylko miejscem składania ofiar, znaleziono tu coś jeszcze; 25 000 zwierzęcych kostek. W starożytnej Grecji dzieci grały takimi kostkami, być może przynoszono je do jaskini by symbolizowały wkraczanie w dorosłość, albo w przeddzień małżeństwa. Na jednej piątej z tych kostek znaleziono wypisane imiona bogów, niektóre wyglądały jak kości do gry. 




     To fascynujące  bo kości do gry były rodzajem wyroczni dla biednych, to znaczy, że w grocie również wróżono. 



     Celem było przekroczenie granicy między światem rzeczywistym i niedostępnym światem bogów. W tej jaskini kontaktowano się z bogami od tysięcy lat. W świątyni Apolla robiono to samo, ale na inną skalę.



    Tutaj rolnicy, pasterze, wieśniacy przychodzili by rzucono im kości, do Delf zjeżdżali tyrani, władcy miast, cesarze i królowie by zadać pytania, które kształtowały historię świata starożytnego.
c.d.n.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: 6 stycznia – Święto Chrztu Pańskiego w Greckim Koś...

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: 6 stycznia – Święto Chrztu Pańskiego w Greckim Koś...:        Theofania ( Θεοφάνια ) to bardzo ewangeliczne święto, w odróżnieniu od święta Trzech Króli, bo z Ewangelii nie wynika przecież na...

6 stycznia – Święto Chrztu Pańskiego w Greckim Kościele Prawosławnym.

 

     Theofania (Θεοφάνια) to bardzo ewangeliczne święto, w odróżnieniu od święta Trzech Króli, bo z Ewangelii nie wynika przecież nawet ilu tych króli było. Więc tego dnia Jezus został ochrzczony przez Jana Chrzciciela, który w ten sposób potwierdził, że Jezus jest tym, któremu Jan szykował drogę. Podczas chrztu niebiosa miały się rozstąpić, ukazał się Duch Święty w postaci gołębia i spoczął na Jezusie, a głos Boga oznajmił „to jest mój syn umiłowany”. 



     W jednej chwili objawiła się więc cała Trójca Święta, stąd święto Theofanii, a więc z greckiego „objawienia”. Od dawien dawna nazywane jest też „Oświeceniem”, gdyż Objawieniu Boga towarzyszy niezwykła światłość, „Świętem oświecenia” oraz „Świętem światła”

     Tego dnia - Objawienia Pańskiego - formuje się wielka procesja, która kieruje się w stronę  morza, rzeki, jeziora, na czele której kroczy kapłan. dokonuje się wielkiego poświecenia wody, tak, jak Jezus swoją świętością poświecił wody Jordanu. 



     Po poświęceniu kapłan rzuca krzyż do wody, a młodzi ludzie skaczą w jej odmęty aby go wyłowić i otrzymać błogosławieństwo od kapłana na cały nadchodzący rok. 


    Dzwony dzwonią radośnie i wyją syreny statków. Wszyscy wierni piją trzy symboliczne łyki poświęconej wody, a następnie kropią nią swoje domy, pola, drzewa i zwierzęta.


     Tego dnia również, według wierzeń, kończą swoją wizytę na powierzchni ziemi Kalikandzari, złośliwe skrzaty. Uciekają do wnętrza ziemi bo panicznie boją się święconej wody.



     Chrzest Pański wypada dwa tygodnie po Bożym Narodzeniu. Kościół katolicki również obchodzi to święto - pod nazwą "Trzech Króli". Ale genealogicznie od początku było to święto Objawienia Pańskiego, chrztu w wodach rzeki Jordan.

c.d.n.

sobota, 4 stycznia 2014

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Tajemnice Wyroczni delfickiej

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Tajemnice Wyroczni delfickiej:      Mity o potworach, herosach i bogach leżały u podstaw greckich wierzeń. Bogowie kontrolowali ludzki los. Dla Greków poznanie tego co s...

Tajemnice Wyroczni delfickiej

     Mity o potworach, herosach i bogach leżały u podstaw greckich wierzeń. Bogowie kontrolowali ludzki los. Dla Greków poznanie tego co szykują dla nich boscy władcy stało się istną obsesją. Jeśli ktoś w starożytności chciał poznać przyszłość, dowiedzieć się co szykuje dla niego los, istniało tylko jedno miejsce, gdzie mógł się skontaktować z bogiem. Tym miejscem były Delfy.
Dlaczego Delfy ?


     Zgodnie z legendą na południowym zboczu góry Parnas wypasano kiedyś trzody. Pasterz imieniem Koretas zauważył, że w pewnym miejscu stoku jego kozy zaczynały meczeć w niezwykły sposób, lub nawet przemówiły ludzkim głosem. Ciekawy jaka jest tego przyczyna nachylił się nad tym miejscem i zaczął wypowiadać dziwne słowa. Przyjaciele podbiegli do niego. Słuchając go pojęli, że przepowiada on przyszłość. Kiedy wróżby się sprawdziły zapanowało powszechne przekonanie, że miejsce to posiada wieszczą moc. I to była chyba zasadnicza przyczyna późniejszej lokalizacji w tym miejscu świątyni Apollina - boga wróżb i do powstania samej wyroczni.
    Przesądni Grecy konsultowali z wyrocznią praktycznie wszystko. Wyrocznia delficka była ostateczną instancją. Rozwiązywano tam kwestie polityczne - np. czy rozpocząć wojnę, oraz całkowicie prywatne - chociażby: czy jestem ojcem mojego dziecka.


     W świątyni słowa Apollina przekazywała kapłanom kobieta zwana Pytią, która poświęcała swoje życie aby w ten sposób służyć pielgrzymom. Nie działo się tak bez powodu. Gdyby z bogiem kontaktował się mężczyzna z czasem mógłby stać się zbyt potężny. Kobiety nie miały w starożytnej Grecji żadnych praw. Kapłani mogli więc w pełni kontrolować coraz bardziej lukratywne przedsięwzięcie. To oni pociągali za wszystkie sznurki. Słowa boga przekazywała kobieta ponieważ można było nią manipulować.


    Pytie wybierane były przez kolegium kapłanów spośród prostych dziewcząt delfickich, które wychowywały się od dzieciństwa przy świątyni. Początkowo były to młode dziewice, jednak wobec wypadku związanego ze „sprofanowaniem” świętości przez jednego z gości zdecydowano, że zastąpią je kobiety w wieku ok. 50 lat, głoszące swe wróżby w przebraniu dziewcząt. 
W czasach największej świetności równocześnie działały trzy Pytie.
    Każda prorocza sesja przypominała przedstawienie teatralne. Wierni (tylko mężczyźni) docierali do wnętrza świątyni. Palił się tam wieczny ogień podtrzymywany przez delfickie kobiety. Kapłani odbierali od pielgrzymów napisane na tabliczkach pytania do Apollina i zanosili je Pytii. Kapłanka zasiadała w pomieszczeniu znajdującym się poniżej podłogi świątyni - adytonie. Słowo to oznacza "miejsce niedostępne", bo rzeczywiście dostęp tam mieli oprócz Pytii tylko kapłani. To co działo się później jest sednem tajemnicy.


   Niektórzy wskazują, że sama Pytia niewiele pamiętała z czasu spędzonego w transie i musiała polegać na pomocy kapłanów, którzy wszystko spisywali. Inni twierdzą, że wyrocznia przekazywała trudne do zrozumienia komunikaty, podobnie jak pasterze, którzy jako pierwsi inhalowali się oparami. Kapłani musieli zatem zgadnąć, co miała ona na myśli, a następnie sprzedać to nabywcy w formie „przepowiedni” ukształtowanej tak, aby wszystko dało się pod nią podciągnąć. Wiadomo np., że wyrocznia wielokrotnie się myliła, ale często uznawano to nie za jej błąd, lecz za złą interpretację „niebiańskiego przekazu”. Grecy wierzyli bowiem, że Apollo nigdy nie oszukałby ludzi.


   Kapłani czuwali także nad tym aby pielgrzymi otrzymywali zawsze satysfakcjonujące ich odpowiedzi. A przy odrobinie wprawy nie było to aż takie trudne. Pielgrzymi, którzy tu przybywali często musieli czekać wiele dni. Nudę zabijali prowadząc długie rozmowy. Powiadali sobie: w moim mieście zdarzyło się to, a w twoim tamto. Te wiadomości trafiały do uszu kapłanów, którzy zdobywali ogólna wiedzę o wydarzeniach w regionie. Zapewne posługiwali się nią gdy układali odpowiedzi. Gotowe, odpowiednio zinterpretowane odpowiedzi kapłani przekazywali na tabliczce cierpliwie czekającym pielgrzymom.



     Nie każdy czas był odpowiedni dla przekazania wróżby. Świątynne kozy (zwierzęta, które „odkryły” wyrocznię) pojono na dziedzińcu świętą wodą, a następnie obserwowano, czy trzęsą się we właściwy sposób (od nóg w górę). Jeśli tak się działo, koza była składana w ofierze na dużym kamiennym ołtarzu mieszczącym się przed wejściem do świątyni. W innym przypadku wszystko wskazywało na to, że sesja wieszcza się nie odbędzie. Niekiedy nie stosowano się do tych specjalnych systemów ostrzegawczych, co przynajmniej raz poskutkowało śmiercią jednej z kapłanek w wyniku nawdychania się toksycznych oparów. 



      Chociaż goście wyroczni wierzyli (mniej lub bardziej), że ustami Pytii przemawia do nich sam Apollo, to już ponad dwa tysiące lat temu zaczęto szukać naukowego wyjaśnienia tego fenomenu. W czasach starożytnych uważano, że wieszcze natchnienie Pytii wywoływane jest wdychaniem gazu.  Teorię tą potwierdzili w latach 80-tych XX w. profesorowie  Jelle Zeilinga de Boer oraz John Hale.
    Trzęsienia ziemi obluzowywały pokłady wapienia zawierające substancje petrochemiczne, osady były podgrzewane, mieszały się z wodą gruntową i płynęły na powierzchnię. Gorąca petrochemiczna mieszanina uwalniała gazy, w tym etylen, zdolny wprowadzać w trans i odmienne stany świadomości. Wyrocznia nie mogła co prawda zaglądać w przyszłość, ale jej trans nie był udawany. Wieszcze natchnienie Pytii wywołane było wdychaniem gazów wydobywających się ze szczeliny w podłodze adytonu
c.d.n.