czwartek, 27 lutego 2014

Dzień z życia Ateńczyka - Agora

      W Atenach, dzień zaczyna się tak jak w naturze, o wschodzie słońca. Starożytny Ateńczyk nie lubi lenistwa i nie ma znaczenia czy jest bogaty, czy biedny, wstaje o świcie, bo nie można inaczej. Życie w Atenach jest tak zorganizowane, że jak poleniuchuje rankiem, nie kupi świeżych towarów na rynku - agorze i nie spotka swoich przyjaciół, którzy się tam udali tuż po wschodzie słońca.




     Ateńczyk przechodzi  pod kolumnadą, ozdobioną rzeźbami wybitnych ateńczyków i dociera na rynek żywności. W greckich miastach rynek (agora) jest miejscem nie tylko dla handlowców, znajdują się tu gmachy najważniejszych instytucji państwowych, a także liczne świątynie i obiekty o charakterze kulturalnym.


Odeon Agryppy

     Rolnicy z Attyki są już na rynku przed świtem poganiają kozy i barany, albo paradują z przewieszonymi na kiju zającami i drobiem. Właściciele gospodarstw znajdujących się wokół Aten, wysłali już swoje produkty do wymiany. Z Pireusu i z Faliro przybywają rybacy z koszami pełnymi ryb; tuńczykami  z Morza Czarnego, węgorzami – ulubionymi rybami ateńczyków i barwenami  z Archipelagu. Ze straganów roznosi się zapach świeżych owoców, dojrzałych bakłażanów, skóry, kadzidła, świeżego pieczywa i wina. Hałas i zgiełk roznosi się we wszystkich kierunkach. Arystofanes przedstawia nam w tym tłumie sprzedawcę wieprzowych kiełbasek i kilku nadzorców rynku tzw. inspektorów rynkowych, którzy czuwają nad tym aby sprzedawcy przestrzegali prawa. To oni dbają o to żeby chleb miał odpowiednią długość, żeby rybacy nie polewali ryb wodą… etc. Biedne kobiety sprzedają tu placki na pity i wieńce z kwiatów. Można tu spotkać matkę Eurypidesa, która jak zapewnia nas Arystofanes jest prostą przekupką; sprzedaje sezam, fasolę, cebulę i figi. Agora jest zorganizowana wg prostego schematu, dla wszystkich rodzajów produktów zostały określone konkretne obszary.


     Kupujący wie dokładnie, gdzie znaleźć chleb i ryby, ser, plecione koszyki, warzywa i olej. Wie gdzie znajdzie tancerkę i kucharza którzy obsłużą sympozjon. Jeśli chce się umówić z przyjaciółmi na agorze wystarczy im powiedzieć; spotkajmy się przy rybach, przy serach czy przy figach. Wokół agory znajdują się przede wszystkim; perfumerie, fryzjerzy, winiarnie. Obok nich wszelkiego rodzaju warsztaty rzemieślnicze, lichwiarze nazywani bankierami mają na agorze specjalnie ustawione stoły. Sokrates bardzo często wdawał się z nimi w potyczki słowne,  nierzadko doprowadzał ich od szewskiej pasji i dochodziło do rękoczynów. Od strony Kolonu ( dzisiejsza dzielnica Aten, na północ od Agory) zbierają się wolni obywatele Aten, którzy chcą się załapać na kilka godzin pracy, najwyżej na jeden dzień, albo do zachodu słońca.
     Kobieta jeżeli jest bogata, albo przynajmniej zamożna, nigdy sama nie chodzi na rynek, ani nie wysyła służącej. Wszystkie zakupy robi mężczyzna. Często można  zobaczyć żołnierza w zbroi, który kupuje  sardynki czy figi. Lizystrates opowiadał jak spotykał oficerów kawalerii, z hełmami w rękach wypełnionymi gotowanymi warzywami.


    Na agorze ateńskiej można spotkać bogatych i biednych; obok inwalidy który żyje z renty wypłacanej przez państwo, grupka bogatej młodzieży, która zaśmiewa się z jego ostrych sarkastycznych żartów. Mija ich wieśniak niosący worek na plecach z którego dobywa się świński kwik. Grupa wesołych widzów idzie za iluzjonistami i magikiem, który połyka miecze i zieje ogniem.
    Przechodząc od jednego straganu do drugiego Ateńczyk wybiera żywność a towarzyszący mu w zakupach niewolnik zanosi ją do domu. Jeśli jest bogaty ma ze sobą dwóch niewolników, jeśli tylko zamożny, jednego, jeśli nie stać go na niewolnika odsyła zakupy przez wynajętego na agorze posłańca.
Wszędzie słychać głosy straganiarzy zachwalających swoje towary. Na agorze można się ubrać od stóp do głów, są stragany z gotową odzieżą, gdzie za kilka obli można kupić chiton, czy parę sandałów.   Najciekawszym jednak i najbardziej atrakcyjnym miejscem na agorze jest segment rybny.


     Słabością Ateńczyków są ryby, nie mięso. Wśród wszystkich sprzedawców najbardziej niezależni, żeby nie powiedzieć najbardziej aroganccy, są sprzedawcy ryb. Jeden ze starożytnych komediopisarzy nazywa ich złodziejami, inny nocnymi bandytami. Żądają ile chcą za swój towar, jak im odpowiesz że za drogo, bez ogródek wyślą cię do Tartaru, i nie zawahają się podać jeszcze wyższej ceny. Ale tylko do czasu, inspektorzy nie pozwalają im polewać ryb wodą, żeby je odświeżyć i kiedy ryby zaczynają być „częściowo nieświeże” w pośpiechu sprzedają je po obniżonej cenie. Pewnego dnia ateńczyk zemdlał na rynku, sprzedawca ryb chciał mu pomóc i wylał na niego dzban z wodą, denat się ocknął, ale część wody wlała się do skrzyni z rybami, ryby ożyły i zaczęły machać ogonami. Nadbiegli inspektorzy ponieważ zostało złamane prawo, ale tym razem zastosowano okoliczności łagodzące, nie ukarano handlarza, kazano mu tylko natychmiast wylać wodę ze skrzyni. 


     W momencie kiedy na agorze pojawiała się świeża dostawa ryb, rozlega się  głos specjalnego dzwonu. Pewnego dnia w domu niedaleko agory, pewien muzyk grał dla swoich przyjaciół, nagle usłyszeli bicie dzwonu, wszyscy zerwali się na równe nogi z miejsc i pobiegli w stronę agory, pozostał jedynie na pół głuchy staruszek. Muzyk zbliżył się do starowinka i powiedział „ Dziękuję Ci, jesteś jedyną osobą, która przestrzega zasad dobrego zachowania i nie opuściłeś mnie na dźwięk dzwonu” Na to staruszek, co ? Usłyszałeś dźwięk dzwonu i nic nie mówisz ? Zerwał się jak oparzony  i pobiegł w ślad za innymi.


    Zakupy zrobione, teraz pozostało już tylko zamówić tancerki i znaleźć dobrego kucharza, którzy obsłużą sympozjum. Kucharz to jeden z tych rzemieślników którzy nauczyli się w Syrakuzach sztuki przyrządzania potraw, można ich znaleźć codziennie w tej samej części rynku. Grali dość ważną rolę w życiu miasta sądząc po ilości ironicznych komentarzy na ich temat, w które obfitują starożytne komedie. Postać kucharza jest jedną z najbardziej charakterystycznych w starożytnej komedii. Przedstawiany jest jako kłamca, złodziej, obżarciuch, i gaduła. Spartanie uważali że delikatny smak potraw osłabia siłę państwa, dlatego zatrudniali tylko tych kucharzy którzy potrafili gotować najprostsze potrawy z mięsa. Wszystkich, którzy odważyli się na wprowadzanie nowych potraw wypędzano z miasta.
Po zakończeniu zakupów i odesłaniu ich do domu tzn. ok. godz. 10-11 udaje się do jednej z galerii (stoa) które znajdują się wokół rynku, gdzie spotyka się ze swoimi przyjaciółmi.


    Ateńczyk rozmawia ze swoimi przyjaciółmi i znajomymi o polityce, komentuje najnowsze wydarzenia lub wdaje się w filozoficzne dysputy – co uwielbia. Zazwyczaj spotkania i dyskusje odbywają się w perfumeriach lub u fryzjera, choć zakład szewski też jest dobrym miejscem. Raz nawet Sokrates przyszedł do rzemieślnika wykonującego uprząż aby dokończyć rozmowę. Odwiedzanie w tym celu sklepów stało się nawykiem tak powszechnym, że Demostenes w przemówieniu oskarżycielskim nazwał pewnego Ateńczyka „socjopatą” ponieważ ten nigdy nie przychodził do fryzjera, perfumerii ani innych sklepów. 


    Preferowanym miejscem spotkań jest oczywiście zakład fryzjerski. Fryzjerzy są zorientowani we wszystkich nowinkach i plotkach, które opowiadają i interpretują jak chcą. Nic więc dziwnego że mają  opinię plotkarzy i że pierwszym człowiekiem, który przyniósł do Aten wiadomość o katastrofie na Sycylii, był fryzjer z Pireusu. 


     Kiedy dotarła do niego ta straszna wieść - wygadał się sługa dezertera, nie zastanawiał się długo, zamknął interes i pognał ile sił w nogach do Aten, w nadziei że nikt przed nim nie dotrze z tą nowiną. W Atenach wiadomość ta wywołała duże zamieszanie, ludzie otoczyli fryzjera i zaczęli wypytywać o szczegóły, tych niestety fryzjer nie znał, ba, nie znał nawet imienia dezertera z Sycylii. Ateńczycy byli oburzeni nazwali go kłamcą i chcieli torturować. Już przywiązany był do koła, kiedy – na jego szczęście, przyjechało wielu żołnierzy, którzy uciekli z rzezi i potwierdzili straszną prawdę. Zrozpaczeni Ateńczycy rozpierzchli się do swoich domów, by opłakiwać utraconych krewnych i przyjaciół i zapomnieli o fryzjerze przywiązanym do koła. Przypomnieli sobie o nim dopiero w nocy, kiedy kat przyszedł go rozwiązać pierwsze pytanie jakie zadał to czy są jakieś wieści o Nikiaszu – i czy wiadomo jak zginął. Fryzjerzy wiedzieli wszystko i mówili o wszystkim. Jak ciąć ? spytał kiedyś fryzjer króla Macedonii Archelausa – bez słów, odparł król.
     Po południu, nasz Ateńczyk zmęczony zakupami, plotkami i filozofowaniem, udaje się do domu na posiłek, ale o tym w następnym poście.  
c.d.n.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz