niedziela, 19 stycznia 2014

Delfy - pępek świata - areną do zaspakajania próżności i ambicji.

     Aż po IV w. n.e. było to najsłynniejsze miejsce świata starożytnego, łączyło w sobie sztukę, religię i pieniądze na taką skalę jakbyśmy  dziś zjednoczyli bogactwo banków szwajcarskich, religijne znaczenie Watykanu, popularność Pucharu Świata i wagę historyczną wszystkich muzeów naraz. Oto Delfy, na zboczach Parnasu w centralnej Grecji. Dzięki mieszczącej się tu wyroczni Apollina Delfy były ważnym ośrodkiem świata starożytnego.
     Starożytny  mit opowiada, że Zeus wysłał dwa orły z przeciwnych krańców świata, spotkały się właśnie w Delfach.


     W okresie największej świetności świątynia zajmowała teren 40 hektarów, otaczały ją setki budynków wotywnych, skarbców, portyków i posągów wzniesionych przez wdzięcznych gości. Niektórzy przebyli setki kilometrów. Byli tu władcy świata starożytnego od legendarnego króla Midasa w VIII w. p.n.e. aż po cesarza Hadriana 1000 lat później.
     Najważniejszym międzynarodowym wydarzeniem w Delfach były igrzyska Pytyjskie. Odbywały się co 4 lata i konkurowały z olimpijskimi. Nad świątynią mieści się imponujący stadion, tu odbywały się biegi, gdzie indziej zawody bokserskie, zapasy i wyścigi rydwanów. Atleci występowali nago, ich walkę o zwycięstwo obserwowali przybysze z całego świata greckiego. 


     Zwycięzcy stawiali pomniki na pamiątkę triumfu. Jednym z największych skarbów Delf jest WOŹNICA. Znaleziono go w trzech kawałkach na samym początku wykopalisk, ma 2 m. wysokości i jest jednym z nielicznych zachowanych posągów greckich z brązu. Nadal zachowały się w nim malowane oczy, srebrne zdobienia, miedziana opaska na głowę, nawet niektóre srebrne zęby. Woźnica był oznaką triumfu władcy z dalekiej Sycylii. Jego konie zwyciężyły w wyścigu rydwanów i chciał by świat o tym wiedział, konie zwycięzcy zaginęły, pozostała tylko figura niewolnika, który pognał je do zwycięstwa.


     Konkurowano jednak nie tylko na stadionie. W świątyni poniżej ludzie i całe miasta na wyścigi zasypywali bogów coraz to wymyślniejszymi darami. Całe to miejsce wrzało od przekrzykujących się ludzi wymieniających informacje. Informacje nie tylko przywożono do Delf , ale rozgłaszano je publicznie. W świecie bez mediów Delfy stanowiły wielką tablicę ogłoszeń. Jeśli miało się ważną wiadomość, należało przyjechać do Delf. Wiadomość tę przekazywano na wiele sposobów; stawiając posągi, budynki, drogi czy fundując cenne wazy. 


     Najczęściej jednak robiono to drogą pisemną, na każdym budynku widnieją inskrypcje. Jak dotąd archeolodzy doliczyli się 3 000 odrębnych tekstów, na niektóre składają się setki słów. Delfy były dosłownie Grecką tablicą ogłoszeń. Te przesłania we wszelkich formach przekazywali ludzie i miasta z bliska i z daleka, przesłania przychodziły niekiedy z miast odległych o tysiące kilometrów. Zamawiali je najważniejsi ludzie z wielu miejsc na świecie.
     Plutarch opisując podróże i wizyty w świątyni opowiedział o wieczorze, kiedy z przyjacielem napotkał napis; Rodopis z miasta Naukratis w Egipcie. Rodopis była prostytutką, kurtyzaną. Zbiła taki majątek, że ufundowała wiązkę żelaznych rożnów na których opisała jak zarobiła pieniądze. Plutarch i jego przyjaciel byli oburzeni umieszczeniem w Delfach takiej informacji.


     Najważniejszym przesłaniem w Delfach było – pokaż się. Im bogaciej i wystawniej – tym lepiej. Ok. 500 r. p.n.e. mieszkańcy wyspy Sifnos odkryli złoża złota i srebra na swojej ziemi. W dowód wdzięczności pobudowali skarbiec na swoje ofiary dla Apollina, upakowany złotem,  srebrem i innymi cennymi podarkami. Nawet w porównaniu ze zbytkowną świątynią budynek ten robił wrażenie. Obecnie zostały tylko fundamenty, na nich umieszczono marmur, przywieziony z rodzimej wyspy. Był to pierwszy w Delfach budynek wykonany w całości z marmuru. Na gładkich ścianach umieszczono marmurowe posągi, na których zdobienie nie szczędzono środków, do ozdobienia skarbca zatrudniona najlepszych greckich rzeźbiarzy.
Od frontu portyk podtrzymywały Kariatydy, czego dziś nie widzimy, wszystkie rzeźby były kolorowo pomalowane i inkrustowane szlachetnymi metalami, by uwydatnić detale rzeźby. Wydaje się krzykliwe ? Właśnie takie miało być.


   Z czasem Delfy dysponowały niesamowitą kolekcją dzieł i posągów. Pamiętajmy o jednym; dla Greków posągi nie były zimnym kamieniem, wierzono, że żyły oddychały i odpowiadały na modły, nie powinno się ich postrzegać jako martwe figury, lecz postaci tętniące życiem.
Skarbiec wyspy Sifnos powstał podczas złotego wieku starożytnej Grecji, Delfy były wtedy bijącym sercem tego kraju, ale nie tylko. Delfy stanowiły też kronikę wieku. Każdy doniosły moment w historii zostawał to uwieczniony w brązie złocie czy marmurze.


     Świątynia stała się skrzynią greckich Victorii wojennych, szczególnie zwycięstw w wielkich wojnach z Persami. Najpierw Ateńczycy odnieśli zwycięstwo pod Maratonem w 490 r. p.n.e., potem zwycięstwo pod Salaminą w 480 r. p.n.e. i pod Platejami rok później. Święcąc te zwycięstwa stworzyli ideę greckiej jedności. Uczczono ją po raz pierwszy właśnie tu w Delfach.
     Miasta walczące pod Salaminą, pierwszy raz wspólnie jako naród postawiły pomnik - pomnik Apollina.
Do tej pory wszystkie dedykacje pochodziły od pojedynczych osób lub miast, była to pierwsza dedykacja od wszystkich Greków, wyraz ich zjednoczenia. To ważny moment w Greckiej historii. Posąg dziękczynny za bitwę pod Salaminą, pokazywał nową informację; pewna społeczność myślała o sobie jako o Grekach, byli nie tylko zjednoczeni, ale też zwycięzcy.
Grecja mogła być w starożytności jednym narodem, jednym krajem, wspólną ideą – wspaniałą zresztą.


    W Delfach znalazło się więcej dedykacji świadczących o greckiej jedności. Na tym samym tarasie rok albo dwa później pojawiła się kolejna inskrypcja, która stała się najsłynniejszą z wszystkich delfickich posągów. Czciła ona zwycięstwo nad Persami pod Platejami. Wyryto na niej nazwy miast, które wysłały swoich żołnierzy do walki. Była to potężna kolumna z brązu, spleciona z trzech połączonych węży, zwieńczona złotym pucharem na trójnogu. Kolumna węży miała aż 9 m, i miała się stać symbolem Delf.  (obecnie zastępuje ją replika mierząca 1,5 m)


     Zwycięstwo pod Platejami było doniosłe, pojedyncze państwa miasta pokonały największe imperium rejonu śródziemnomorskiego. Od tego momentu greckie zjednoczenie było opiewane przez poetów, chwalone przez filozofów i kopiowane przez polityków. Ta idea jednak była zawsze narażona na ryzyko upadku w wyniku sprzeczek i zmagań widocznych choćby w świątyni. Nawet na tarasie okalającym kolumnę węży, poszczególne miasta fundowały coraz większe pomniki własnej chwały, mimo ideałów rywalizacja nie znikała. W tych zmaganiach na prowadzenie wysuwały się Ateny dominujące przez 40 lat, od 480 r. p.n.e.
     Demokracja ateńska władała imperium, które pewne miasta postrzegały nie jako wyzwoliciela, ale jak tyrana. Od czasów wojen perskich Ateńczycy obstawili świątynię w Delfach pomnikami, które miały świadczyć o ich wyższości nad innymi. Zaczęło się od skarbca na uczczenie bitwy pod Maratonem. Na tym skarbcu Tezeusz – bohater ateński, zabójca Minotaura – został potraktowany na równi z Herkulesem bohaterem całej Grecji. Przesłanie brzmiało Dla Grecji – czytaj; Dla Aten.


 Mało subtelna demonstracja władzy na tym się nie skończyła, nieopodal wejścia do świątyni, w połowie V w. p.n.e., w okresie świetności imperium Ateńczycy zbudowali największy pomnik swojego powodzenia, który witał ludzi przybywających do świątyni. Był to ciekawy pomnik, obok bogów stali tam bohaterowie, którzy założyli Ateny. Wszystkie pomniki mówiły więc „Rządzimy w świątyni, tak jak rządzimy w Grecji” Nieposkromiona pycha. Ateny zmierzały do upadku.
     Ateńską ekspansję podtrzymywała Ateńska flota, ostatecznie jednak innym greckim miastom znudziła się ateńska arogancja , jednym z nich była Sparta, dominująca na lądzie przez prawie 100 lat. Rozpętała się walka gigantów. Na Morzu Śródziemnym toczyły się bitwy od Sycylii po Morze Czarne, zmieniły one oblicze greckiego świata i Delf na zawsze.


      Ostatecznie w ciągu 50 lat wojen Spartanie do spółki z Persami zbudowali flotę, która odcięła Ateńczykom dostawy zboża i pokonała ich flotę. Wszyscy znają wyniki tych zmagań, Spartanie wkroczyli do Aten i zmusili ich do zburzenia długich murów obronnych okalających miasto.
Najlepszy przykład na to jak Spartanie uczcili swoje zwycięstwo znajduje się w Delfach. Po raz pierwszy Spartanie wznieśli tam coś swojego, celowo rzucili wyzwanie pomnikowi Ateńczyków. Ateński pomnik przy wejściu do świątyni był darem dla boga, Spartanie nie mogli go zburzyć, dlatego go przesłonili. Na początek postawili 38 posągów własnych generałów, następnie wznieśli potężny portyk po drugiej stronie przejścia.        Walki pomiędzy greckimi miastami trwały, z czasem nawet Spartanów pokonano. Arkadyjczycy postawili własny pomnik, który zasłaniał spartański portyk. Bitwy trwały, miasta walczyły prawie przez 100 lat, na każdym etapie umieszczano w Delfach nowy pomnik. Delfy były jednym z niewielu miejsc, w którym skłóceni Grecy mogli zaznać pokoju. Jak na ironię to właśnie tutaj najbardziej widocznie ujawniały się dzielące ich różnice.


Delfy nie mówiły już Grekom o ich jedności, stawały się areną dla zaspakajania ambicji, pokazywania sobie wrogości, zakrawa na ironię fakt, że wśród kolejnych pomników własnego bogactwa i chwały, obok maksymy „poznaj siebie” znajdowała się kolejna „nic w nadmiarze”
     Z czasem popisywanie się bogactwem, przez wznoszenie pomników doprowadziło do wyjątkowej sytuacji, nie można było nic zburzyć, bo wszystko stawiano Apollinowi, wszystkie pomniki musiały tu zostać na zawsze. Każde kolejne stulecie znajdowało swoje odzwierciedlenie w świątyni. Przechadzka po Delfach jest jak lekcja historii starożytnej Grecji. Opowieść o najważniejszym okresie w dziejach ludzkości, ukazana za pomocą wymyślnych dzieł sztuki.
c.d.n.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz